
Dzień za dniem mija bezpowrotnie. Nic nie zdaje sie do refleksji. Kawa czarna jak mrok kradnie sny. Mowi mi: "Nie możesz. Nie możesz zasnąć. Jeszcze dzień, jeszcze miesiąc. Odpoczniesz. Czytaj, powtarzaj ,ucz i osiągaj coraz więcej. Kiedy przyjdzie czas pojawi się nagroda."
Staram sie zbierać te podszepty i pobudzać za ich pomocą do działania. Czujęże jednak, że coraz ciężej jest trzymać się ustalonego scenariusza. Chcę skonczyc studia, poznać świat być kimś, a tymczasem wszystko dookola zaczyna mnie przytłaczac. Czuję cieżar ambicji na sercu. Co roku zastanawiam sie czym tym, razem zaskoczą mnie święta. Zapachem pierniczków i melodią nowej kolędy? Nie sądze. W moim domu wigilijny czas nigdy nie wyglądał w ten sposób. Byłam rozerwana pomiedzy niebem, gdzie urzędowała mama, a światem nazbyt realnym tworzonym przez ojca, ktory może nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, ze nie ma jej z nami. Żył we własnym, wiecznie zamknietym światku, nieodzywajc się nawet do własnej córki.
Od kiedy nauczyłam się pisać, w okresie świątecznym na kazdym znalezionym skrawku papieru bazgralam listy do Świętego Mikołaja. Dzieci w przedszkolu tak przekonująco o nim opowiadały, że też postanowiłam podsyłać mu własne prośby. Najpierw zapełniałam dziesiątki pozycji na liście. Wynajdowałam cudowne zabawki podpatrzone u rówieśniów i księżniczkowe ubrania, ale niestety zawsze okazywało się, że Mikołaj ma zbyt mały budżet. Jedynym pewnym prezentem była czekolada połamana w kieszeni oderwanego od rzeczywistosci ojca. Od tamtego czasu zarówno swięta jak i rozczarowania na zawsze nabrały dla mnie smaku toffi. Nie chce już mysleć o przeszłości. Mam własny kąt, drugą szanse, a nauka pozwala mi wyjść na prostą i wyrzucić wspomnienia do kosza. Muszę zostać prawnikiem i zmienic swoje życie, ale nie wiem czy mam tyle sił. Mikołaju - daj mi zacięcie i pełnie sił. Pomóż wytrwać ostatni rok męki i pozwól zapewnić sobie dobrą przyszłość. Czym jest przyszłość, jeśli nie pięknym domem z basenem i wspaniałym wystrojem? Czym innym niż szczęście obdarowania bogactwem najbliższych?
Będąc dzieckiem wierzyłam, że jesteś świetym od spełniania marzeń. Podobno wszystko, co muszę zrobić to być dobrym człowiekiem. Wiec mówię wszem i wobec: Dzieliłam sie z innymi, pomagałam w trudach i nie zgrzeszyłam złym czynem, ale kiedy przychodziły Święta nie bylo od Ciebie specjalnego odzewu. Wykaż się. Mam marzenia Święty Mikołaju! Gdzie jesteś teraz? Proszę Cię przyjdź, przyjdź, pomóż i nie zapychaj mnie znów w zamian tą cholerną czekoladą.
Mowi mi: "Nie możesz. Nie możesz zasnąć. Jeszcze dzień, jeszcze miesiąc. Odpoczniesz. Czytaj, powtarzaj ,ucz i osiągaj coraz więcej. Kiedy przyjdzie czas pojawi się nagroda." - hahaha, Aga, really? :D:D:D
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to bardzo refleksyjny tekst, z którym sporo osób może się utożsamiać i odnaleźć w nich siebie :)
Świętny wstęp :)
OdpowiedzUsuń