Nasz Facebook Google plus Twitter

poniedziałek, 18 listopada 2013

Tortilla wśród filmowych cheeseburgerów


Obejrzałam wczoraj niesamowity film! Jaki? Mowa o “Labiryncie”, najlepszej produkcji z półki z nowościami od dłuższego już czasu. Film opowiada o poszukiwaniach zaginionych w niejasnych okolicznościach dwóch dziewczynek, które prowadzi błyskotliwy detektyw Loki, a także na własną rękę, bezwzględnymi sposobami ojciec jednej z nich.




Witajcie! Dziś jest mój pierwszy całkowicie wolny dzień od niepamiętnych czasów. Od kiedy łączę studia z pracą, żyję w totalnym biegu i brakuje mi czasu na pisanie. Gdy ten czas odnajdę, nie jestem w stanie wyczarować czegokolwiek nadającego się do przeczytania, gdyż moje myśli zupełnie pochłania wizja ciepłego łóżka i marzenie o przespaniu 48 godzin. Dziś jednak mam chwilę oddechu, więc po wpałaszowaniu słodkich naleśników (tak, tak - trzeba się czasami rozpieszczać) i przeczytaniu najświeższych wiadomości, postanowiłam zabrać się za regularnie zaniedbywane przeze mnie miszmaszynowanie.


Obejrzałam wczoraj niesamowity film! Jaki? Mowa o “Labiryncie” (http://www.filmweb.pl/film/Labirynt-2013-507169), najlepszej produkcji z półki z nowościami od dłuższego już czasu. Film opowiada o poszukiwaniach zaginionych w niejasnych okolicznościach dwóch dziewczynek, które prowadzi błyskotliwy detektyw Loki, a także na własną rękę, bezwzględnymi sposobami ojciec jednej z nich.


O fabule nie opowiem zbyt wiele, by przyszłym widzom nie odbierać przyjemności. Obraz utrzymany jest w ponurym, mrocznym i klaustrofobicznym klimacie, z wieloma niedopowiedzeniami, ale uważnemu widzowi sprawi prawdziwą frajdę. Dlaczego? Film jest jak puzzle, z niezliczoną ilością maleńkich elementów przeplatających się ze sobą, z pozoru nic nie znaczących, a dających prawdziwe pole do popisu naszej wyobraźni. Możemy pobawić się w detektywa, snując możliwe rozwiązania i połączenia owych części układanki, z satysfakcją łączyć szczegóły, gdy reżyser puści nam oko i podsunie fragment rozwiązania.


Po obejrzeniu, pozostając pod wielkim wrażeniem opowieści, sięgnęłam po popularny portal filmweb.pl, by dowiedzieć się, jakie opinie mają inni widzowie i jak zinterpretowali pewne elementy. Jak wielkim rozczarowaniem były dla mnie ich wypowiedzi... Zarzucali filmowi zbytnie niedopowiedzenia, długość, za duże napięcie, niemożność połączenia pewnych wydarzeń, brak relacji przyczyna-skutek... Bardzo mnie to zirytowało. Jak można być takim laikiem? Rozumiem - gusta są różne, ale krytyka nie może być bezpodstawna!
Potem zrozumiałam, że to nic innego, jak po prostu komercjalizacja.


Głównymi odbiorcami  kina i użytkownikami portalu filmweb są ludzie młodzi i w średnim wieku. O ile czterdziestolatkowie trzymają jeszcze poziom, to nasze młode pokolenie zdaje się nie posiadać żadnej wyobraźni. Media wychowały nas w kulturze masowej, gdzie wszystko jest klarowne i podane na tacy, łatwe w zrozumieniu, sięgamy po bezrefleksyjne kino, które raczy nas wysokobudżetowymi efektami specjalnymi, ale nie uczy nas myśleć i czuć. Jesteśmy zalewani kolejnymi kinowymi nowościami, które nie wnoszą nic nowego w nasze życie. Oglądamy filmowe cheeseburgery - na szybko przygotowany scenariusz, szybko obejrzane, szybko zapomniane. Egzystując w kulturze “odmóżdżaczy” mamy coraz większe problemy z wyłuskaniem tego, co nas rozwinie.


Drogi Czytelniku, nie daj się ponieść fali komercji. Sprawdź, co Ciebie czeka w Labiryncie.





Karolina Bogudał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz