
Problem bowiem hen dal, starszy jest niż Odyseja autorstwa - znanego większości, ale nie każdemu - wędrowca, którego przydomek notorycznie już gimnazjaliści przekręcają na „Homar”.
Słysząc zaś o Homerze imaginują sobie żółtego gościa z The Simpsons, a sam pieśniarz gdzieś pod ziemią w Grecji się przewraca.
Ci jednak, co mierzyć muszą się z osobistym Snorelax'em mając przy tym jedynie za hełm „mini jaśka” mają dużo czasu, by przypominać sobie wiele innych mitów, czy bajek podczas bezsennych nocy. Oni z pewnością marzą o powrocie z trzęsionych nocą pokoi akademików i innych wspólnych pomieszczeń do swej upragnionej Itaki. By się w końcu wyspać. I nie ma czemu się tu dziwić, bo choć codzienna walka o sen, na granicy paranoi powodowanej chrapaniem kompana jest czymś podobnym do podróży mitycznego Odysa, to jednak z hipnotycznym śpiewem syren ma mało wspólnego.
Ale o co chodzi?
W zestawieniu z pierwszym wydaniem antycznego dzieła poczciwego śpiewaka dane badań British Lung Foundation z 2011 wypadają nieco aktualnej. Pozwolę sobie zacytować „...osoby, które śpią obok chrapiących partnerów, codziennie tracą z tego powodu średnio półtorej godziny snu, co w skali roku oznacza 23 dni.” Dwadzieścia trzy dni! To niczym urlop! I kto mi za to zapłaci?
Pozostaje wybór: albo zamontować chrapaczom „chrapometry”, ku przyszłej rekompensacie niedoszłych urlopów albo zacząć szukać sposobu na wyciszenie 90 decybelowego silnika. Błahe? W Belgii, co dziesiąta żona chce się z tego powodu rozwieść.
I przychodzi moment krytyczny, gdy nie możemy dłużej już próbować spać przy „tych robotach drogowych”, postanawiamy więc podjąć jakieś kroki ku ratowaniu własnej psychiki.
Co robić?
Zanim jednak przejdą nam przez myśl naprawdę radykalne rozwiązania warto spróbować zmobilizować znajomego do wzięcia sprawy w swoje ręce, dosłownie, bowiem jak się okazuje te „głośne problemy z oddychaniem” obniżają potencję użytkownika owych 90db.
„...Za prawidłowe erekcje pośrednio odpowiada, bowiem faza snu – REM, która pod wpływem problemów z oddychaniem zostaje skrócona lub wyeliminowana.” - jak stwierdzają badacze.
Sorry Gregory, Twoja sprawność....na Twoich barkach.
Jest kilka dróg pozbycia się tej starej jak świat dolegliwości. Można leczyć ją farmakologicznie lub operacyjnie. Tu już zapewne pojawia się zwątpienie w oczach chrapiących. Zero strachu, bracie! Będzie znieczulenie. Góra pół godziny i do domu wracasz wyzwolony. Zdrowszy i z cenniejszym prezentem dla żony, niż niejeden pierścionek.
Z resztą, to byle zabieg jest, nie operacja. Nie ma lipy, jak to mówi Litwin.
Czemu chrapiemy?
Chrapanie powstaje, gdy podczas snu dochodzi do zwiotczenia mięśni gardła i podniebienia miękkiego, a cieśń gardła ulega zwężeniu, co z kolei sprawia, że przepływające przez nią powietrze wprawia je w drgania.
Tak więc rozwiązuje się to wszczepiając Ci brachu takie implanty usztywniające podniebienie miękkie. Tak, takie cuda. Zanim jednak poddasz się zabiegom zmiany anatomii własnego podniebienia, poszukaj przyczyn uporczywej dolegliwości gdzie indziej. Jest ich więcej.
Więcej przyczyn?
Palenie tytoniu, alkohol, jak również silne leki nasenne wywołują zwiotczenie owych mięśni. Alergie, przeziębienia, infekcje spowodowane bakteriami czy wirusami oraz wszelkie inne niedrożności także powodują tę przypadłość.
Po co o tym piszę?
Zachęcam do kontaktu z lekarzem, bowiem, każdy kto był na noc w pokoju z chrapiącym przyzna z poważną miną: To nie jest normalne. To naprawdę wygląda niebezpiecznie. Zwykle podchodzimy do tego z dystansem i jest to kolejny powód, by się pośmiać. Jest to jednak też objaw, że coś w nas nie do końca jest tak i będzie to niosło za sobą poważniejsze skutki. Choćby nawet w postaci rozwodu.
Autor: kdz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz