Nasz Facebook Google plus Twitter

czwartek, 21 listopada 2013

Zrozumieć kierunki humanistyczne




Kiedy pracownik naukowy rezygnuje z pracy na uczelni z powodu jej pikującej w dół jakości nauczania, czas zastanowić się skąd się to bierze i czy jest  jeszcze nadzieja, że w przyszłości tendencja się odwróci.







Lech Trzcinowski w liście do Gazety Wyborczej pisze: Nie walczymy już o najlepszych maturzystów, walczymy o każdego, kto zapisze się na nasze zajęcia. Gdy zmniejsza się liczba studentów, nauczyciele akademiccy zaczynają zabiegać o opinię "łatwego do zaliczenia". Cały tekst.


O mnie
Jestem studentem kierunku humanistycznego na KULu. Nie jestem studentem idealnym, nawet nie średnim. Przed napisaniem dalszej części tekstu muszę to przyznać, ale żeby nie wyjść na hipokrytę, muszę postanowić, że w przyszłości będę studentem co najmniej dobrym. Już zacząłem na to pracować. Dlaczego? Idąc na studia nie byłem pewien co do kierunku w jakim w przyszłości chce się skierować, dlatego pierwszy rok potraktowałem bardzo ulgowo. Stąd wiele problemów z jakimi się później borykałem. Nie byłoby ich gdyby obrany na początku kierunek mi się nie spodobał. Polubiłem go i chcę się dalej w nim rozwijać.



Kierunki Humanistyczne
Kierunki humanistyczne w Polsce cierpią na straszną chorobę. Jej przyczyny trzeba szukać u źródeł, czyli w instytucji finansującej prace uczelni. A w zasadzie w sposobie tego finansowania: uczelnia dostaje tyle pieniędzy ilu ma studentów. Prowadzi to do rekrutowania wszystkich, którzy zdali maturę. Nie przyjmuje się najlepszych, tylko wszystkich. Następnie uczelnia musi za wszelką cenę utrzymać ich przy sobie. Tutaj przekonałem się o prawdziwości powiedzenia: "Łatwiej wylecieć w kosmos niż z KULu". Prowadzi to do utrzymywania na kierunku studentów bez elementarnej wiedzy. Dla przykładu: Nie uczymy już humanistów poruszać się w przestrzeni kulturalnej miasta w którym żyją, kuleje czytelnictwo, a przeciętny "humanista" nie wie nic. W publicznych bibliotekach spotykam głównie dzieci, same lub z rodzicami, które poszukują lektur szkolnych. A co kiedy skończą szkołę? Ile z nich wróci do biblioteki? Humanista ma być człowiekiem obytym w kulturze, powinien cholernie dużo czytać i interesować się chociaż tym co dzieje się w mieście, w którym aktualnie mieszka. Tymczasem większość obecnych studentów jest całkowitym przeciwieństwem tej idei.


Niedofinansowanie
Niedofinansowanie to też braki w wyposażeniu uczelni, których osobiście raczej nie doświadczam. W tym przypadku moja uczelnia, według mnie, wywiązuje się z zadania zadowalająco. Mogłoby by być lepiej, ale biorąc po uwagę problemy finansowe uniwersytetu, na prawdę nie ma na co narzekać. Nie mam niestety porównania z innymi uczelniami. Trzeba będzie kiedyś się tym zainteresować.




Nie jest tak do końca źle
Są wykładowcy, którzy starają się pomimo małego zaangażowania studentów, jakoś skłonić ich do nauki. Dochodzi do sytuacji absurdalnych, kiedy tłumaczy się takiemu studentowi, że musi się uczyć, bo na tym polegają studia. Sam, po przebimbaniu pierwszego roku, wraz z dwoma kolegami, brałem udział w takiej rozmowie, a w zasadzie monologu egzaminującego. Szczerze powiem, że czułem się wtedy dziwnie. Przecież przyszedłem na studia po to żeby się uczyć. Nie chce być stereotypowym studenciakiem, który leży do góry brzuchem na okrągło pijany. Nie chce zmarnować tych kilku lat spędzonych na uczelni. Chce wynieść z nich jak najwięcej. Wracając do wykładowcy o którym wspomniałem, był to starszy człowiek, pamiętający czasy, kiedy to przyjmowało się na kierunek do maksymalnej, a nie do minimalnej liczby osób. Biła z niego kompetencja i mądrość życiowa. Ten człowiek uświadomił mi, że mogę wszystko, muszę tylko się starać i bardzo ciężko na to pracować. To była poprawa egzaminu. Tylko ja z naszej trójki zaliczyłem. Chyba to o czym nam wtedy mówił zrozumiałem kilka dni wcześniej.


Drugi kierunek
Z drugim kierunkiem studiów sprawa jest trochę bardziej skomplikowana Sam jestem przeciwnikiem wprowadzonych za niego opłat, ale z drugiej strony widzę w tym jakiś sens. Na tapetę biorę tylko i wyłącznie kierunki humanistyczne, bo to na nich odbywa się największe pogwałcenie sztuki kształcenia. To na nich nagminne jest łatwe zaliczanie przedmiotów, kiedy przychodzisz na egzamin i prawie z marszu masz już pozytywną ocenę. Nie raz tak było na moim kierunku. Przez to rozleniwia się studentów, co prowadzi co produkcji nierobów i sierot życiowych. Sami sobie kształcimy bezrobotnych. Jeżeli chcesz studiować drugi kierunek możesz to robić za darmo, jeżeli jesteś wśród 10% najlepszych studentów na roku i będziesz utrzymywał tą samą pozycję na drugim kierunku. Dobrze, a co w przypadku, kiedy tej pozycji nie utrzymasz? Musisz zwrócić państwu koszty studiowania drugiego kierunku. Wystarczy, że trochę powinie ci się noga i masz spore problemy. Czy tędy droga?



Do cholery, jeżeli idę na studia, to po to żeby zdobywać wiedzę i umiejętności w dziedzinie która mnie interesuje i z która w większy lub mniejszy sposób chcę związać swoją przyszłość. Nie chcę słuchać o tym, że kierunki humanistyczne produkują bezrobotnych, nie chce widzieć wciąż spadającej jakości kształcenia. Chce kompetentnej i wymagającej od studentów kadry. Chce czasu na samodoskonalenie się przy opiece kadry uniwersytetu. Chce pomocy w wyborze ścieżki naukowej, którą mam podążać.



Autor: BM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz