Nasz Facebook Google plus Twitter

środa, 8 stycznia 2014

Czy nasze życie to ciągła walka z lustrami?


To black. To strong. Spotify. Word. Oglądam reklamę Winiary i mam ochotę na kurczaka w sosie czosnkowo–musztardowym.  Mama ziewa. Też ziewam. Ziewa pies.  Mija mnie nieznajoma osoba  - Cześć.  –  Cześć...?
Zastanawialiście się kiedyś nad zachowaniami z choinki? Takimi, o których nawet nie myślimy? Widzimy je gdzieś. Instynktownie kopiujemy.




Lustro - odzwierciedla. Odbija. Małpuje. W mózgu też je mamy. Serio? Serio.

O czym ja w ogóle piszę? Ano. O neuronach. I to nie takich, byle jakich. O lustrzanych właśnie. Siedzieli sobie tacy goście na uniwerku w Parmie i prowadzili badania. Myśleli, patrzyli w mikroskopy, patrzyli w mózgi ochotników. Sondy, analizy, prześwietlenia, rezonanse. Małpy też mieli.

Jak większość odkryć stanowiących kamienie milowe, i to zostało dokonane przypadkiem. Prawdopodobnie gość w kitlu jadł loda, a makak – taka małpa właśnie – z elektrodami w głowie miał na tego loda również ochotę . Coś tam poświeciło, pokazało, że obszar F5 mózgu się uaktywnił i wszyscy zaskoczeni.

Cała paczka, z Rizzolattim na czele, z opóźnieniem równym deficytowi owych neuronów w ich głowach ODKRYŁA, iż one istnieją.

Wszystko fajnie, wszystko spoko, tylko co to ma do rzeczy?

Wychodzi na to, że w dość sporej części jesteśmy kopiami. Zlepkiem informacji, odtwarzających się - przy dobrych wiatrach - w adekwatnych do nich momentach. Wiedząc już, że neurony te współpracują z naszą pamięcią, a przez to po prostu odtwarzamy różne zachowania  - na bieżąco, czy też po jakimś czasie - można dosięgnąć wniosku, że średnio na jeża z tą naszą kreatywnością.

Właśnie zacząłem się przeciągać. Mój pies też to zrobił. Był o tyle kreatywny, że dodał ziewnięcie, a później kichnął.

Do czego dążę - reklamy, które oglądamy obijają się nam po wnętrzu kopuły i , gdy idziemy do sklepu po mydło, to kupujemy Fa. Widzimy jeansy na manekinie, które świetnie na nim leżą. Choć ważymy 200 klocków to jesteśmy przekonani, że w tych jeansach będziemy wyglądać tak wystrzałowo jak Szanowny Pan Manekin. W rzeczywistości będziemy wyglądać jakby pękł nam kręgosłup kiedy kucniemy.

Przekładając na rzeczywistość działanie tych neuronów możemy znaleźć nieskończenie wiele przykładów. Oglądamy sitcom i choć coś jest zupełnie niezabawne to śmiejemy się razem z podłożoną publiką. Ktoś zaczyna klaskać w samolocie i dołączamy własną parę rąk. Oglądamy horror, gdzie łamią komuś nogę w kolanie i krzywimy się, jakby to nam ją łamali. Dziewczyny przeżywają  swoją własną półtoragodzinną miłość siedząc przed koleją komedią romantyczną. Płaczą parami. A gdybyśmy wkroczyli do miasta samych smętnych twarzy to i z nas uleciałaby cała energia.

Kiedy dziecko uczy się różnych zachowań od rodziców, wtedy jego lusterka też działają. Dlatego tak ciężko odzwyczaić się od zachowań wyniesionych z domu, a te które spotykamy poza nim wydają się nam  z początku absurdalne. Dlatego mamy takie pojęcie jak konformizm społeczny i faceta w windzie, który stoi z trójką innych osób bokiem do wyjścia. 


"Jesteśmy tym, kogo udajemy, i dlatego musimy bardzo uważać, kogo udajemy."
Kurt Vonnegut

Brzmi to wszystko pejoratywnie, w czasach, w których ludzie na siłę starają się być oryginalni. Odkrywa iluzję, odsłania sztampę, w której żyjemy, jakieś błędne koło, ramkę w której tkwimy. Podważa istnienie wolnej woli.  Jednak, gdyby nie owe neurony, nie kształtowałaby się nasza cywilizacja.

Zachodzi dzięki nim kumulatywna ewolucja kulturowa. Potrafimy przekazywać sobie wiedzę, język, zasady matematyczne i kunszt. Rozwijać poznane podstawy.  Organizować się w społeczności.  

Wady systemu neuronów lustrzanych są odpowiedzialne za autyzm. Może to jednak właśnie ludzie z autyzmem są naprawdę wolni, prawdziwie kreatywni?

Autor: kdz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz